- Idioto! Kochasz ją! Musi ci to wybaczyć! - mówił do siebie. - Póki jej tego nie powiesz, nigdy się nie dowiesz, co ona do ciebie czuje... - westchnął i podszedł do łóżka.
- Dzień dobry. - Roksana uśmiechnęła się na widok blondyna.
- Roksana! - usiadł na krawędzi łóżka, złapał ją za rękę i przyłożył palec do jej ust dając do zrozumienia, że ma nic nie mówić. - Wiem, że zachowałem się jak skończony dupek zaciągając cię do łóżka. Po pierwsze jesteś siostrą mojego najlepszego przyjaciela, po drugie, i najważniejsze w tym wszystkim, masz chłopaka. Nie powinienem się wtrącać w twoje życie. Przecież dobrze ci z Wojtkiem, a ja tylko komplikuję sprawę, ale serce nie sługa. Wybacz, kocham cię. - spojrzał na nią i czekał na reakcję.
- Marco. - westchnęła tylko i złożyła na jego ustach namiętny pocałunek.
***
W Dortmundzie zmieniło się wiele. Robert zamieszkał z Julią, którą kochał ponad życie. Zrozumiał, że był skończonym idiotą i skrzywdził wszystkie bliskie mu osoby. Wiedział, że nie odbuduje przyjaźni z Mario, który nie chciał go znać. Nie dziwił mu się. Też pewnie tak by postąpił. Najbardziej jednak zranił swoją siostrę. I długo zajęło mu odzyskanie jej zaufania. Przepraszał ją setki tysięcy razy aż dziewczyna dała mu szansę. Zaakceptowała ten związek. Nie miała innego wyjścia. Brakowało jej brata. Brakowało jej Julii. Zrozumiała w końcu, że od problemów nie można uciekać, że trzeba je rozwiązywać.
***
- Wojtuś, przepraszam. - wydukała tylko ze wzrokiem wbitym w podłogę.
- Ale co ty chcesz mi powiedzieć? - przestraszył się.
- Ja... - zeskoczyła z parapetu i stanęła naprzeciw niego. - wiesz, że kochałam cię, ale...
- Kochałaś? Co ty w ogóle do mnie mówisz? - złapał ją za ramiona i lekko potrząsnął.
- Za 2 godziny mam samolot. - wyszła do drugiego pokoju, zarzuciła na siebie sweter i wzięła spakowaną torbę.
- Ale ja nic nie rozumiem. - w oczach miał łzy. Patrzył na nią z niedowierzaniem.
- Tak, kochałam. I nadal gdzieś w duszy kocham. Ale Wojtuś serce nie sługa. Poznałam innego. Zdradzałam cię od dłuższego czasu. Nie chcę cię już więcej oszukiwać, ranić. - po jej policzku spłynęła łza.
- I ty mówisz o tym tak spokojnie. - Szczęsny nie wytrzymał i zaczął płakać jak małe dziecko. - Nie chcesz mnie ranić? Teraz chyba już za późno.
- Przepraszam. - powiedziała na koniec i wyszła.
***
- Obiecaj, że nigdy mnie nie zdradzisz. - wyszeptał Marco w ucho Lewandowskiej.
- Tego nie mogę ci obiecać... - spojrzała mu w oczy i lekko się uśmiechnęła.
- To co mam zrobić?
- Nigdy nie pozwól mi mieć przyjaciela.
- Dlaczego? - wiedział, że się z nim droczy, ale to tylko dowodziło jak bardzo się kochają.
- Bo między mężczyzną a kobietą przyjaźń nie jest możliwa. Namiętność, wrogość, uwielbienie, miłość - tak. Ale nie przyjaźń.
~~~~~~~~~~~~~~~
Moje Drogie!
I mamy koniec. Trochę nie takiego rozwoju akcji się spodziewałam i początkowo miałam zupełnie inną wizję, ale niestety wyszło jak wyszło. Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe i chociaż trochę się Wam podobało :)
Cieszę się, że dotrwałyście do końca i komentowałyście w miarę możliwości ;)
Zapraszam Was jeszcze raz serdecznie na nowego bloga o Mario i Marco: http://wrong-dreams.blogspot.com/ Może chociaż tam uda mi się osiągnąć to, czego chcę ;)
Pozdrawiam Was serdecznie i do "napisania" :)
Wasza Ruda