25 listopada 2013

12. To moja żona, Agata.

     Lewandowska krzątała się po kuchni od samego rana sprawdzając po raz ostatni sporządzoną wcześniej listę zakupów. Setki razy prosiła Roberta, żeby kupił wcześniej kilka rzeczy, ale on zawsze wszystko odkładał na ostatnią chwilę, przez co teraz ona w biegu musiała przygotowywać imprezę. Lewy zapewne świetnie bawił się na treningu ze swoimi przyjaciółmi, kiedy na jej głowie została "impreza roku". Miała nadzieję, że tym razem trener da im taki wycisk, że brat pożałuje, że nie został w domu.
     Na szczęście Roksana nie została ze wszystkim sama. Oprócz Julii mogła też liczyć na pomoc Wojtka. Przyjaciółka starała się doprowadzić mieszkanie do porządku i robiła lekkie przemeblowanie, podczas gdy Lewandowska i Szczęsny pojechali do sklepu. Zaparkowali tuż pod drzwiami supermarketu i śmiejąc się wniebogłosy ruszyli do środka. Przechadzali się między półkami sklepowymi wkładając co jakiś czas potrzebne rzeczy do wózka. Nagle za sobą usłyszeli chichot i piski grupki dziewczyn, a chwilę później jedna z nich zaczepiła Wojtka. Uśmiechnęła się ładne i grzecznie poprosiła o autografy i zdjęcia. Piłkarz bardzo się zdziwił, że nawet tutaj jest rozpoznawany. Chętnie podpisał się w notesach i na koszulkach. Długonoga blondynka ustawiając się do wspólnego zdjęcia, ucałowała bramkarza w policzek. Roksana stała z boku i przyglądała się tej sytuacji. Już wielokrotnie była świadkiem takich scen. W końcu była siostrą dość słynnego piłkarza. Nie wiedziała jednak dlaczego tym razem to ją dotknęło. Poczuła lekkie ukłucie, jakby zazdrości. Szybko jednak odrzuciła tę myśl, bo przecież nie mogła być zazdrosna o Wojtka.
     Spędzili w supermarkecie miej więcej dwie godziny. Roksana zaciągnęła jeszcze Szczęsnego do sklepu komputerowego. Musiała przecież kupić bratu prezent. Póki co mieszkała razem z nim, ale w końcu to było jego lokum. Już od jakiegoś czasu myślała nad niespodzianką. Dopiero niedawno wpadła na pomysł, by podarować Robertowi grę: FIFA World Cup 2010. W końcu w meczach na Mistrzostwach Świata 2010 stawiał swoje pierwsze kroki w Reprezentacji.
     Po niecałych trzech godzinach przyjaciele wrócili do domu Lewandowskiego. Julia zdążyła już przygotować większość rzeczy. Ustawiła fotele, sofę i krzesła w jednym kącie pokoju, by część ludzi mogła tam w spokoju usiąść i porozmawiać. W drugim natomiast postanowiła urządzić mały kącik taneczny wraz z wieżą i głośnikami. Kuchnia też przygotowana była do hucznej zabawy: porozkładane papierowe talerzyki i plastikowe sztućce oraz kubki. Cała trójka zabrała się do dalszych przygotowań, śmiejąc się przy tym wniebogłosy. Lewandowska z przyjaciółką przyrządzały potrawę główną na wieczór, a Szczęsny rozpakowywał przekąski i ustawiał napoje.
     Mniej więcej po dwóch godzinach udało im się wszystko zapiąć na ostatni guzik. Szczęsny i Julka postanowili doprowadzić siebie do porządku i zniknęli każdy w swoim pokoju. Roksana wkładała jeszcze ostatnie rzeczy do lodówki, kiedy do domu zawitał sam gospodarz, wykończony dzisiejszym treningiem.
     - Mam nadzieję, że umierasz! - krzyknęła z przekąsem.
     - Nie denerwuj mnie. Klopp to się dzisiaj na nas uwziął... - Robert rzucił torbą w przedpokoju i ruszył w kierunku salonu. - Wiedział dobrze, że jest impreza, a kazał nam biegać chyba ze 100 kółek. - padł ledwo żywy na kanapę. - Serio! Po 40 przestałem liczyć.
     - Zabieraj tę torbę! - rozkazała mu.
     - Dajże mi chwilkę odsapnąć!
     - Nie! - spojrzała na zegarek. - Za godzinę zaczną się schodzić goście! Ja po tobie sprzątać nie będę! - z uśmiechem na twarzy rzuciła w brata kurtką i ruszyła w kierunku łazienki.
     Dziewczyna wzięła krótki prysznic. Związała wysoko mokre jeszcze włosy w koka, założyła bieliznę i owinęła się ręcznikiem, gdyż nie mogła znaleźć swojego szlafroka. Chwilę później wyszła z pomieszczenia i udała się do pokoju. W korytarzu wpadła na Wojtka, który w rozpiętej koszuli spacerował po domu w poszukiwaniu nie wiadomo czego. Był tak zamyślony, że nie zauważył biednej Lewandowskiej i o mało co by jej nie przewrócił. Roksana zachwiała się lekko, ale w ostatniej sekundzie bramkarz nachylił się i złapał ją na tyle niefortunnie, że ręcznik osunął się na ziemię. Stali przez chwilę bez ruchu wpatrując się sobie w oczy. Ich usta dzieliły milimetry. Szczęsny szybko jednak się otrząsnął, uśmiechnął i postawił dziewczynę na nogi. W tym momencie oboje zorientowali się, że Lewa stoi półnaga. Chłopak szybko się odwrócił, rzucił krótkim 'przepraszam' i udał się w swoją stronę, a ona jeszcze szybciej sięgnęła po ręcznik i pobiegła do siebie. Stanęła przed szafą i zaczęła szukać sukienki, którą kupiła wczoraj. Dobrze wiedziała, gdzie ją położyła, ale w tej chwili nie potrafiła się na tym skupić. Usiadła przed lustrem, próbując zastanowić się nad makijażem. Jej myśli jednak wciąż krążyły wokół sytuacji, która miała miejsce na korytarzu. Pierwszy raz postrzegała Wojtka w kategorii faceta. Ten jego brzuch, ręce, łobuzerski uśmiech... Wszystko wirowało w jej głowie. Zdała sobie sprawę, że nawet żałuje, że chłopak jej nie pocałował.
     Po jakiś 10 minutach z zamyślenia wyrwała ją muzyka i znajome głosy dochodzące z dołu. Zaczęła się szykować. Wyjęła cienie do powiek, tusz i kilka innych potrzebnych rzeczy. Szybko zrobiła smoky eye i wysuszyła włosy, które upięła w luźnego koka po lewej stronie. Założyła pończochy, swoją tiulową mini i czarne szpilki. Przejrzała się kilka razy w lustrze i miała nadzieję, że nie wygląda zbyt wyzywająco. Obróciła się jeszcze wokół własnej osi i zeszła na dół.
     - Cześć piękna! - zaczepił ją jeszcze na schodach Błaszczykowski.
     - Hej! - uśmiechnęła się na widok kochanka. Już miała zamiar go pocałować, gdy zza jego pleców wyłoniła się jakaś blondynka.
     - To moja żona, Agata.  - przedstawił je sobie jak gdyby nigdy nic. - A to Roksana, siostra Roberta.
     - Miło cię poznać. - uśmiechnęła się szczerze Błaszczykowska.
     - Ciebie również. - odwzajemniła uśmiech lekko zdezorientowana Lewandowska i podała jej dłoń. Przy okazji zauważyła, że jej 'rywalka' ma nieco wystający ciążowy brzuszek. - Ok, uciekam resztę przywitać, do zobaczenia później.
      Idąc do salonu witała się ze wszystkimi po kolei, aż w końcu dotarła do brata. Lewandowski stał w towarzystwie swojego najlepszego przyjaciela i Piszczka. Każdy z nich miał na sobie dżinsy i koszulę. Śmiali się wniebogłosy rozprawiając, jak się domyślała dziewczyna, o piłce nożnej.
     - Braciszku! - rzuciła mu się na szyję. - Chodź! Wybaczcie chłopaki. - uśmiechnęła się przepraszająco i pociągnęła Roberta za sobą do kuchni. - Tutaj masz taki mały skromny prezencik od twojej najukochańszej w świecie siostrzyczki! - zatrzepotała rzęsami i wręczyła mu wcześniej zapakowaną grę. - Mam nadzieję, że się nam przyda.
     - Nam? - zdziwił się odpakowując prezent.
     - Bo przecież zagramy razem. I to nie raz, nie? - zmierzała powoli do poruszenia tematu, który wczoraj narodził się w jej głowie.
     - Dziękuję! - ucałował siostrę. - Oczywiście, że zagramy. Chociaż do końca miesiąca nie ma wiele czasu.
     - Właśnie chyba zostanę dłużej niż do końca miesiąca.
     - Co? - zdziwił się piłkarz.
     - Robert, bo mi tu dobrze. Te kilka tygodni utwierdziło mnie w przekonaniu, że nie chcę wracać do Polski. Po co? - wzruszyła ramionami.
     - Choćby po to, żeby skończyć studia?
     - Oj przestań! - założyła ręce na piersi. - Jeszcze ich nawet nie zaczęłam.
     - Tym bardziej.
     - Zawsze mogę je zacząć za rok.
     - A co tu masz zamiar robić?
     - Poszukam pracy. Nauczę się języka. A kto wie, może nawet i tu zacznę szkołę.
     - Roxi, myślę, że to nie jest rozmowa na dziś.
     - Masz rację. - uśmiechnęła się i ucałowała brata w policzek. - Ale przemyśl to. - odwróciła się na pięcie i wróciła do salonu zostawiając brata samego.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kochane Czytelniczki!
Jejku ja mnie tu dawno nie było! Przepraszam Was po stokroć! :* Niestety ostatnio mi się troszkę życie skomplikowało, miałam mnóstwo rzeczy na głowie, zero czasu na cokolwiek, a moja wena też tak trochę wyjechała na wakacje. Mam nadzieję, że o mnie nie zapomniałyście i wrócimy z wielkim hukiem do tego bloga :)
Co do rozdziału, wybaczcie, że taki krótki. Powinnam więcej pracy w niego włożyć... Obiecuję Wam, że wrócę już do regularnego pisania!! Co tydzień będzie się pojawiał nowy rozdział :) Troszkę już nawet mam napisane :)
Z póki co życzę Wam miłego czytania!
Pozdrawiam,
Ruda! :)

8 komentarzy:

  1. Bardzo się cieszę ze do nas wracasz Fajny rozdział. Dobrze że nie podarowała Kuby, a sytuacja z ręcznikiem super! Czyżby Roksana miała być z Wojtkiem? :) Czekam na kolejny!! Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)
    sag-mir-wo-ist-die-echte-liebe.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. wreszcie się doczekałam :D Fajny rozdział. Czekam na romans Roberta i Julki grr :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajne ;) Trochę zaniepokoiła mnie sytuacja z Wojtkiem, bo jednak liczę na jakieś rozwinięcie "związku" z Kubą. Jak dla mnie mógłby rozwieść się z Agatą po to by być z Roksi :D
    Czekam na next ;]
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Ah, szkoda, ze sie nie pocalowali, czekalam na to ! :-). Mam nadzieje, ze na imprezie dojdzie do jakiegos zblizenia :-). Agata w ciazy ? Tego sie nie spodziwalam. Czyzby koniec romansu ? Ciesze sie, ze wrocilas i to w wielkim stylu :-) Czekam niecierpliwie na nowy rozdzial, pozdrawiam :-*

    OdpowiedzUsuń
  5. Sorki, że tutaj, ale w Spam nie chce się dodać, a nie mam innego pomysłu jak cię poinformować. (Jak przeczytasz, to możesz usunąć ;>)
    Zapraszam na nowy 3 rozdział
    http://sag-mir-wo-ist-die-echte-liebe.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochana, Ty powróciłaś z pisaniem, a ja z komentowaniem :D Rozdział booski! Masz rację, trochę krótki, ale wynagradza treścią :3 Akcja Wojtka z Roxi... Hehe świetna :D Też żałowałam, że jej nie pocałował, no! A potem to, jak Kuba przedstawiał jej swoją żonę, hehe :D To musiało być strasznie niezręczne dla Rox ;<
    Mam nadzieję, że Roxi zostanie w Dortmundzie! Z resztą, innej wersji nie przyjmuję! :D
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń