05 stycznia 2014

16. Dlaczego sobie w ogóle zaprzątasz mną głowę?

     Dzień był wyjątkowo paskudny jak na tę porę roku. Od samego rana padał ulewny deszcz, a słońce nie miało szans, by przedrzeć się przez gęste chmury. W takim dniu nie ma się ochoty zupełnie na nic. Najchętniej nikt nie wystawiałby nosa spod kołdry. Najgorsze było jednak to, że pomimo wszystko trzeba wstać i stawić czoła codziennej rzeczywistości.
    Lewandowska obudziła się wtulona w przyjaciela. Wiedziała, że zachowała się wczoraj jak ostatnia gówniara. Powinna zrozumieć, co czuje do niej chłopak. Zaakceptować to. Nawet się z tego ucieszyć. Niestety jej nerwy puściły i wyładowała całą swoją złość na biednym Szczęsnym. Nie mogła zrozumieć, dlaczego tak się zachowała. Przecież lubiła go. Bardziej niż innych i dobrze o tym wiedziała. Kilka lat temu, kiedy nie znała go jeszcze osobiście, byłaby najszczęśliwszą dziewczyną na świecie, gdyby Wojtek wyznał jej miłość. Przecież kiedyś była zakochana w nim na zabój. Nie widziała świata poza nim. A przynajmniej tak się jej wydawało. Później związała się z Darkiem. Myślała, że teraz jej życie będzie idealne, że zapomniała o Szczęsnym. Niestety tak nie było. Zawsze podświadomie coś czuła do chłopaka. Wszystko skomplikowało się jeszcze bardziej, gdy jej brat zaczął się z nim przyjaźnić, a ona spędzać coraz więcej czasu. A teraz? Niesamowicie żałowała, że była tak zraniona i niegotowa na związek. Musiała jeszcze wiele spraw przemyśleć, wiele poukładać w swojej głowie.
     Nagle poczuła jak ktoś delikatnie głaszcze ją po ramieniu. Uśmiechnęła się początkowo sama do siebie, po czym odwróciła się powoli w stronę chłopaka. Obdarzył ją na dzień dobry swoim najpiękniejszym i najsłodszym uśmiechem. Spojrzeli sobie głęboko w oczy. Oboje przeszedł niespodziewany dreszcz.
     - Będę tęsknił. - odezwał się po chwili bramkarz.
     - Ja też. - przesunęła swoje dłonie na jego twarz. - Przepraszam, że to jedyne, co mogę ci na obecną chwilę zaoferować. - zbliżyła się do niego i mocno ucałowała w policzek.
     - Szczęsny! - nagle do pokoju wpadł Lewandowski. - Stary! Bo się spóźnì... co tu się dzieje?! - wybuchnął od razu na widok siostry i przyjaciela.
     - Nic! - krzyknęli oboje i odskoczyli od siebie jak poparzeni.
     - Przecież widzę! - Lewy podszedł, wręcz podbiegł do Wojtka i rzucił się na niego. Przycisnął go ręką do łóżka, jakby chciał go udusić, a na jego twarzy malowała się wściekłość. - Nie róbcie ze mnie idioty!
     - Robert, serio. - próbował się tłumaczyć Szczęsny, ledwo dając radę wyrwać się z jego uścisku.
     - A nawet jeśli coś między nami się wydarzyło, - Roksana popchnęła brata ze łzami w oczach. - to nie masz się prawa wtrącać! Robert ja nie mam pięciu lat. Mogę dokonywać własnych wyborów! - obaj mężczyźni stali osłupieni. Nigdy wcześniej nie widzieli tak wściekłej Lewandowskiej.
     - Co ty do cholery robiłaś w jego łóżku? Mam prawo wiedzieć!
     - Do niczego nie masz prawa! - rzuciła z pogardą.
     - Jak ty sie w ogóle zachowujesz? - podszedł do niej i złapał za nadgarstek.
     - Ała! Robert to boli! - próbowała wyrwać rękę z uścisku brata.
     - Ej! - Szczęsny złapał przyjaciela za ramię i próbował odwrócić w swoją stronę. - Stary, co w ciebie wstąpi... - nie zdążył dokończyć pytania, bo Lewandowski zamachnął się i wymierzył cios prosto w twarz bramkarza.
     - Myślisz, że bedziesz bezkarnie krzywdził moją siostrę?
     - Proszę cię! - powiedziała nieco spojojniej Roksana, podchodząc do brata. Położyła dłonie na jego torsie i mówiła powoli wyprowadzając go z pokoju. -  On mnie kocha. I tak pozostanie czy się to tobie podoba, czy nie. Dziwię się, że jeszcze ci o tym nie powiedział, ale wy faceci to banda tchórzy! Najlepiej sobie od razu w mordę dać, bo przecież to takie męskie. Nastepnym razem porozmawiajcie szczerze i spokojnie! Wtedy nie będzie niejasności i takich sytuacji. - Lewandowska wyszła z bratem z pokoju, który był tak zaskoczony jej zachowaniem, że przez cały czas słuchał jej z otwartymi ustami i nawet nie pomyślał o tym, by jej przerywać. - Ja też coś do niego czuję. I wiem, że nigdy mnie nie skrzywdzi. Jestem dorosła i niech to w końcu do ciebie dotrze! A jeśli nadal w to nie możesz uwierzyć, spytaj Kubusia, jaka ze mnie pełnowartościowa kobieta! - pchnęła brata na koniec i z triumfalnym uśmiechem na twarzy trzasnęła drzwiami od swojego pokoju.
     Lewandowski stał osłupiały. Przez chwilę w ogóle nie drgnął. Zaczął analizować to, co właśnie powiedziała mu siostra. Co ona mogła mieć na myśli? Kubuś? Ale jaki Kubuś? Pełnowartościowa kobieta? Wiele myśli kołowało się w jego głowie. Miał zupełny mętlik. Roksana i Wojtek? Nie mogą! Przecież on jest moim przyjaciel...
     - Błaszczykowski!  - nagle do niego dotarło - Roksana! - zaczął dobijać się do pokoju siostry. - Wytłumacz mi natychmiast o co ci chodziło!
     - Niczego ci nie będę tłumaczyć!
     - Ty mnie kiedyś przyprawisz o zawał serca! - rzucił na koniec i udał się w stronę domu Kuby.
     - Roxi? - po chwili rozległo się znów pukanie do drzwi.
     - Daj mi w końcu święty spokój! - krzyknęła nadal zdenerwowana.
     - Chciałem się pożegnać. - dodał zrezygnowany Szczęsny, odchodząc w kierunku taksówki, która miała go zawieźć na lotnisko.
     - Wojtuś,  przepraszam. - Lewa wybiegła natychmiast do przyjaciela. - Myślałam, że to znów mój kochany braciszek.
     - To ja przepraszam. - spojrzała zdziwiona. - Masz rację, jestem tchórzem. Nie powiedziałem nic Robertowi wcześniej, bo bałem się jego reakcji. A wyszło chyba najgorzej jak mogło.
     - Ale on jest po prostu nadopiekuńczy. Wiesz, myśli, że musi mi zastąpić ojca. A ja sobie na prawdę świetnie daję radę i bez jego wychowania.
     - Po prostu się o ciebie martwi, musisz to zaakceptować.
     - Ty go jeszcze bronisz, po tym jak prawie złamał ci nos? - zdziwiła się lekko Lewandowska. - A właśnie, wszystko ok? Wybacz, że do ciebie nie wróciłam, ale byłam taka wściekła.
     - W życiu cię bardziej zdenerwowanej nie widziałem.
     - Mam po prostu dość tego, że on się wiecznie we wszystko wtrąca.
     - Nie chce, żeby ktoś cię skrzywdził. I ja to rozumiem. Sam bym sobie dał w mordę na jego miejscu. - w tym momemcie pod dom Roberta podjechała taksówka. Wojtek wrzucił walizkę do bagażnika i stanął naprzeciwko Roksany.
     - Też będę tęsknić. - stała z założonymi na piersiach rękami i spuściła smutny wzrok.
     - Miło to słyszeć, mimo wszystko. - uśmiechnął się. - Odwiedź mnie kiedyś, co?
      - Oczywiście! - nagle wtuliła się w niego.
      - I proszę, nie unikaj mnie teraz. - przyciągnął ją mocno do siebie i pogłaskał po głowie. - Nie przeżyłbym tego.
      - Dlaczego sobie w ogóle zaprzątasz mną głowę? - spojrzała mu w oczy, nadal stojąc w jego ramionach. - Mógłbyś mieć kaźdą.
      - Ale żadna nie jest idealna.
      - Nie ma ideałów.
      - Dla mnie ty nim jesteś. - uśmiechnął się, a ona pod wpływem chwili pocałowała go czule.
      - Jedź już, bo się w końcu spóźnisz na ten samolot. - dodała, kiedy się już od siebie odkleili.
       Wojtek wsiadł z miesznymi uczyciami do taksówki. Z jednej strony cieszył się jak małe dziecko, które pod choinką znalazło wymarzony prezent gwiazdkowy. Z drugiej jednak był smutny, bo wiedział, że teraz będzie niewyobrażalnie tęsknił za dziewczyną. I ten pocałunek. Najsłodszy i najpiękniejszy jaki przeżył do tej pory. Ale co miał znaczyć? Tylko chwilowe "dowidzenia"? Czy raczej definitywne pożegnanie? A może jednak nadzieję na przyszłość? Chociaż bardzo się wzbraniał, uwierzył w to ostatnie. Tak było najłatwiej.
       Powiedział do kierowcy adres i uchylił szybę. Posłał ukochanej jeszcze ostatniego całusa na pożegnanie, kiedy taksówkarz zapalił silnik i odjechał z podjazdu. Lewandowska pomachała do bramkarza i po chwili stała już sama w ogrodzie. Nie wiedziała czy dobrze zrobiła. To wszystko działo się tak szybko. Nie miała nawet czasu, by się nad czymkolwiek zastanowić. Poniosły ją emocje, ale nie czuła, że zrobiła coś złego. Przecież w głębi duszy żywiła jakieś uczucia do piłkarza. Poza tym powiedział, że jest idealna. To zrobiło swoje. Bała się jednak, że dała chłopakowi złudne nadzieje. Jeśli nie będzie się potrafiła zaangażować w związek, napewno go zrani. Nie wiedział,  co ma myśleć. Miała ogromny mętlik w głowie.
      Odwróciła się w stronę domu i szybkim krokiem ruszyła do środna. Z szafki w kuchni wyciągnęła kieliszek, a z barku wino. Nalała sobie sporą ilość płynu i włączyła ulubioną stację w radio. Usiadła na fotelu z podkurczonymi nogami i wypiła pierwszy łyk. W dalszym ciągu jej myśli krążyły w okół Szczęsnego. Miała tylko cichą nadzieję, że cała ta sytuacja nie sprawi, że straci najważniejszą osobę w swoim źyciu.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Moje Drogie!
Zostawiam Was z kolejnym, już 16 rozdziałem.
Wybaczcie, że to tak długo trwało. Czas na wymówki: moje oba komputery niestety się zepsuły. A uwierzcie mi na tablecie strasznie ciężko się pisze... i tu od razu przepraszam za jakiekolwiek błędy. Starała się ich unikać i je poprawiać, ale same wiecie jak to czasami ciężko...
Co do Waszych blogów, staram się tylko, kiedy mogę zaglądać do Was i komentować. Ale niestety zauważyłam, że wiele komentarzy w ogóle się z tego mojego kochanego tableta nie dodaje... Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe.
Postaram się, by kolejny rozdział był jak najszybciej :)
Pozdrawiam,
Ruda :)

6 komentarzy:

  1. Interesująca część ;) Ciekawe co Robert zrobi po dotarciu do Kuby. Wyczuwam jakąś bójkę :D Choć może jednak do tego nie dojdzie :D
    Pożyjemy, zobaczymy ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak najszybciej dodaj kolejny rozdział.! Jestem strasznie ciekawa co Robert zrobi Kubie.!;D
    Co do całego opowiadania to jest fenomenalne oby tak dalej.<33

    Kamilka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejka :D Na początek chciałam Cię przeprosić, że tak późno, ale u mnie to wyglądało mniej więcej tak: wchodzę codziennie i czekam na nowy, potem czytam sobie komentarze pod tym i takie: Ja tego nie skomentowałam, WTF!? XD No także widzisz skleroza nie boli ;D
    Odcinek cudowny! Lewy przesadza trochę ze swoją nadopiekuńczością, rozumiem, że się martwi o siostrę ale mógłby nie odstawiać takich scen ;/ Szkoda mi Wojtusia, ale to już norma :3 I jestem strasznie ciekawa co wyniknie z wizyty Lewego u Kuby... Awantura jak nic ^^ Tylko mam nadzieję, że Robert nie zachowa się jak świnia i na złość Kubie nie powie o wszystkim Agacie ;/ Szkoda by było takiego małżeństwa :)
    Pozdrawiam, buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Swój komentarz już wcześniej zostawiłam pod udostępnionym linkiem na twoim google+ ponieważ tutaj nie chciał się dodać.

    P.S. Zapraszam na nowy rozdział:

    http://sag-mir-wo-ist-die-echte-liebe.blogspot.com/
    NEW, NEW, NEW !!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Opowiadanie jest po prostu genialne. Tak się cieszę, że trafiłam na Twojego bloga. Rozdział jest świetny. Czekam na kolejny i pozdrawiam, a w wolnej chwili zapraszam do siebie na :
    sport-aktywnosc-lifestyle.blogspot.com
    Całuję :-***

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojeny! Jaki ty masz talent dziewczyno! : )
    Wszystko co napiszesz jest po prostu genialne! <3
    A ten rozdział jest po prostu wspaniały *.*
    Czekam na następny ; **

    OdpowiedzUsuń