Nastał wigilijny wieczór. Za oknem można było już dostrzec pierwszą gwiazdkę, choć z nieba od kilku godzin nieprzerwanie prószył śnieg. Wszystkie ulice przyozdobione świątecznymi lampkami lśniły od iskrzącego się białego puchu. W domu Lewandowskich każdy z gości oraz domownicy ubrani byli w piękne wieczorowe stroje. Każda z dziewcząt miała suknię śliczniejszą od drugiej, a każdy mężczyzna wyglądał bardziej elegancko od poprzedniego. W domu unosił się cudowny zapach świeżo przygotowanych potraw i ta rodzinna atmosfera świąt. Słychać było śmiechy i rozmowy, a każdy nie mógł się już doczekać kolacji przygotowanej w całości przez młodą Lewandowską.
Już prawie wszyscy siedzieli przy wigilijnym stole. Brakowało tylko Mario, a gospodyni poprawia się jeszcze w swoim pokoju. Wczorajszą noc spędziła u boku Wojtka. Praktycznie nie zmrużyła oka i była dość zmęczona. Dlatego starała się zregenerować siły w ciągu dnia, ucinając sobie krótką drzemkę, przez co wstała jako ostatnia i miała dość mało czasu na doprowadzenie siebie do porządku. Ubrana była w swoją ulubioną ciemno czerwoną sukienkę. Włosy związała w wysokiego koka i zrobiła delikatny, ale uroczy makijaż. Właśnie zakładała na szyję swój nowy nabytek, prezent od Wojtka. Stanęła przed lustrem i zaczęła się sobie przyglądać. Od razu jej myśli powędrowały w stronę chłopaka. Kochała go. Czuła to. Z resztą nawet mu się wczoraj do tego przyznała. Dlaczego jednak czuła się tak dziwnie? Wiedziała przecież, że Szczęsny nie widzi świata poza nią, że nie jest już tym samym playboyem co kiedyś, że to właśnie dla niej postanowił się zmienić. Chciała z nim być. Chciała wierzyć w to, że jest gotowa na nowy związek, że znów potrafi się zaangażować w coś głębszego, a nie tracić czas na takie przelotne romanse, jakie prowadziła z Kubą, i niewinne flirty, których doświadczyła przy Marco. Nagle zdała sobie sprawę, co tak naprawdę wzbrania ją przed związkiem z Wojtkiem.
- Robert... - wyszeptała sama do siebie.
Wiedziała, że brat nigdy nie pozwoli jej na związek z jego najlepszym przyjacielem. Lewandowski kochał siostrę. Troszczył się o nią odkąd tylko pamiętała. Zawsze mogła na niego liczyć, choć czasami bywał nieznośny. Zdawała sobie sprawę z tego, że brat chce dla niej jak najlepiej, jednak od czasu do czasu jego upartość brała górę. Stawał się wtedy totalnym egoistą i nie dopuszczał do siebie myśli, że może się mylić. Roksana spojrzała na swoje odbicie po raz ostatni. Uniosła głowę do góry i obiecała sobie porozmawiać z Robertem. Wiedziała już, że dla Szczęsnego jest w stanie pokłócić się nawet z własnym bratem. Złapała szybko za telefon i napisała krótką wiadomość do ukochanego: "Wojtuś, nikomu ani słowa o nas. Później wytłumaczę. Buziak:*". Chwilę później dołączyła do reszty gości.
Wieczór mijał każdemu bardzo przyjemnie. Ze stołu znikały kolejne potrawy, a z butelek trunki. Goście przez cały czas prawili komplementy pani domu i nie mogli uwierzyć w jej talent kulinarny. Wszyscy ochoczo ze sobą rozmawiali i śmiali się z wzajemnych dowcipów. Tylko Roksana starała się unikać Szczęsnego. Chłopak odczytał jej SMSa i starał się do niego dostosować, dlatego też raczej rozmawiał z przyjacielem i Anią, niż z Lewandowską. Nikt jednak nie zwrócił na to uwagi. Kiedy przyszła kolej na prezenty, dziewczyny były zachwycone upominkami, jakie sprezentowali im piłkarze, a Julia prawie się rozpłakała, gdy zobaczyła piękny zestaw biżuterii od swojego ukochanego. Gdzieś w tle leciały cichutko kolędy, na przemian te polskie i te niemieckie.
Około godziny 23:00 Roksana podeszła do lekko wstawionego Roberta i wyciągnęła go do kuchni. Usadziła go na krześle i dała do zrozumienia, że ma bardzo ważną sprawę.
- Siostra jak na ciebie tak patrzę, to się boję, że mi zaraz powiesz, że w ciąży jesteś. - spojrzał na nią trochę rozbawiony, ale i z nadzieją, że dziewczyna wszystkiemu zaprzeczy.
- Aż tak źle nie jest. - uśmiechnęła się siadając na stole.
- Więc mów o co chodzi, bo zaczynam się martwić. - dodał już bardziej poważny.
- Robert, cieszyłbyś się gdybym znalazła w końcu chłopaka, który na mnie zasługuje, prawda?
- Oczywiście. - przytaknął z uśmiechem.
- Który jest dojrzały, ma stabilną pracę, wie, czego chce w życiu, - z każdym słowem Lewandowski twierdząco kiwał głową. - szanuje mnie, jest dla mnie oparciem, jest czuły, zabawny, przystojny, hojny...
- Do czego zmierzasz? - spojrzał na nią zaciekawiony.
- Braciszku chciałbyś, żebym u boku faceta czuła się szczęśliwa... a jeszcze w dodatku był do facet, którego znasz od lat i ufasz bezgranicznie?
- Roksana obiecałaś, że urwiesz kontakt z Kubą. - tym razem jego ton zmienił się na surowy.
- A czy ktoś tu mówi o Błaszczykowskim? Od miesięcy z nim nie rozmawiam. Nie zauważyłeś tego?
- Racja... Kogo, więc masz na myśli? - z jednej strony chłopakowi ulżyło, że to nie jego kolega z drużyny, z drugiej jednak bał się odpowiedzi siostry.
- Robert ja go kocham i niezależnie od tego czy to akceptujesz, czy nie, chcę z nim być.
- Ty mnie kiedyś wpędzisz do grobu. - uśmiechnął się. - Kogo masz na myśli? - Robert zdał sobie sprawę, że jego siostra mówi bardzo poważnie.
- Wojtka... - zeskoczyła ze stołu i pełna wątpliwości i strachu czekała na reakcję piłkarza.
- Nie wierzę... - mruknął pod nosem.
- Co? - zaczęła z nadzieją.
- Dlaczego on?
- Robert... - westchnęła. - A dlaczego nie? - Roksana zaczęła się lekko denerwować. - Co nie w smak ci, że twój przyjaciel posuwa ci siostrę?! - popchnęła go i podniosła głos.
- Dobrze wiesz, że nie o to chodzi. - całkowicie spokojnie starał się jej wszystko wytłumaczyć. - Zrozum... wiem jakim Wojtas jest kobieciarzem i nie chcę, żeby cię zranił. - wyjaśnił stanowczo.
- Był kobieciarzem. - podkreśliła czas przeszły.
- On się nie zmienił... Nie bądź naiwna.
- Nie jestem! - w oczach dziewczyny stanęły łzy. Odwróciła się na pięcie, by brat tego nie zauważył i skrzyżowała ręce na piersiach. - Wojtek jest inny.
- Od kiedy? - zakpił. Nie odpowiadała przez dłuższą chwilę. Nagle zaczęła wątpić w to, w co tak mocno chciała wierzyć. Nie wiedziała przecież czy bramkarz był z nią szczery. - No więc właśnie. - Robert podszedł do niej i powoli odwrócił ją do siebie. Dopiero teraz zauważył, że po jej policzkach spłynęło kilka łez. - Roxi?
- Masz rację... - wybuchnęła płaczem i wtuliła się w brata, który objął ją troskliwie. - Jestem naiwną gówniarą.
- Po pierwsze: nie mów tak. Po drugie: masz już dziś zakaz spożywania alkoholu. A po trzecie... serio coś do Szczęsnego czujesz?
- Tak... - załkała. - Robert, dlaczego ja mam takiego pecha do facetów?
- Nie wiem, kochana. - pogłaskał ją po głowie. - Ale obiecuję, że żaden cię już nie skrzywdzi. I zacznę od Wojtka.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Moje Kochane!
Znów się wyczekałyście na kolejny rozdział. Nie wiem, coś mi się to opowiadanie nie klei... Zostawiam kolejny rozdział do Waszej oceny i obiecuję nadrobić Wasze blogi jak tylko dam radę :)
Pozdrawiam,
Ruda! :)
Ogólnie rozdział jest ok :) Ciekawi mnie czy Wojtek faktycznie się zmienił, czy po prostu bardzo dobrze udaje. Nie chciałabym aby Roksana znów musiała cierpieć, ale jednak bardzo dobrze wiedziała jaki kiedyś był Wojtek, więc mogła się z nim nie wiązać. A może Roksana pozna jeszcze kogoś kto totalnie zawróci jej w głowie, z czasem się w nim zakocha i Szczęsny będzie tylko przeszłością? Czemu nie. Cokolwiek się nie stanie i tak będę z niecierpliwością czekać na nowe rozdziały :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Rozdział jest boski *-* Naprawdę! Nie mogę uwierzyć, że Roksana i Wojtek nie będą parą. :( Przecież Wojtuś chyba się zmienił! Kochał ją i było to widać.No cóż, mam tylko nadzieję, że Robert nic mu nie zrobi :/ Bo kogo innego może mieć Roxy? Marco? .. :( Nie! To nie to. :( Pasuje do Wojtusia i koniec! <3 Czekam na następny rozdział. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Nadia. ♥
To trochę dziwne, by bardziej ufała wstawionemu bratu niż Szczęsnemu, który w tym opowiadaniu wyglądał na człowieka po gruntownej wewnętrznej przemianie. Bardzo by tu pasowało, gdyby to Robert się przekonał, że Roksana dobrze ulokowała swoje uczucia, a on oceniał przyjaciela po jego wcześniejszych występkach, które są już daleko za nim:)
OdpowiedzUsuń