Minęło mniej więcej półtora roku. Kto by się spodziewał, że czas aż tak szybko leci. W życiu słynnych Lewandowskich wiele się zmieniło. Podczas zeszłorocznych Świąt Bożego Narodzenia Robert dał mocno do zrozumienia Szczęsnemu, że nie podoba mu się fakt, iż spotyka się z jego siostrą. Bramkarz przyznał jednak szczerze, że kocha dziewczynę ponad wszystko i nie ma zamiaru z niej zrezygnować. Chciał, by przyjaciel zaakceptował ich wybór, jednak Robert wściekł się, a Szczęsny natychmiast wrócił do Londynu i przez kilka miesięcy nie zamienili ze sobą słowa. Zakochani nic sobie jednak z tego wszystkiego nie robili. Dobrze wiedzieli, że Lewandowski to złośnik i prędzej czy później mu przejdzie. Wiele się nie pomylili, bo po jednym z meczów Borussia - Arsenal, napastnik zaprosił ich oboje na kolację i przyznał, że cieszy się z ich związku.
Roksana była od tej chwili najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Miała wspaniałą pracę, którą kochała ponad wszystko, chłopaka, który kochał ją ponad wszystko, a z każdej strony otaczali ją ludzie, na których zawsze mogła liczyć. Szczególnie cieszył ją fakt, iż zaprzyjaźniła się z Marco. Po ich sylwestrowej rozmowie bardzo się do siebie zbliżyli. Mieli tak podobne charaktery, że można by rzec, że są jedną duszą w dwóch różnych ciałach. Zawsze rozumieli się bez słów i zawsze też mogli sobie ufać bezgranicznie. Reus wiedział, że by utrzymać taką relację z Roksaną, musi przestać myśleć o niej w takich kategoriach, w jakich dotychczas traktował inne dziewczyny. Zrozumiał też i zaakceptował jej związek i nie chcąc jej ranić, po prostu przestał w niej dostrzegać kobietę.
Marco niedługo znów miał zamieszkać w Dortmundzie. Jego przygoda z Borussią Mönchengladbach skończyła się dość szybko i był niewyobrażalnie szczęśliwy, że może wrócić do rodzinnego miasta i uwielbianego przez siebie BVB. Koledzy z drużyny przywitali go bardzo serdecznie. Każdy wiedział, że żółto-czarni zyskali wspaniałego zawodnika, a Mario, kiedy usłyszał o tej cudownej wiadomości, natychmiast zorganizował imprezę na cześć przyjaciela. Jedyną osobą, której nie do końca spodobała się ta nowina był polski napastnik. Był zazdrosny, a nawet śmiało można powiedzieć, że bał się, że teraz to Marco zajmie jego miejsce: w drużynie jak i u boku Mario.
Lewandowski zakochał się w Dortmundzie z wzajemnością. Robert uwielbiał swoją nową drużynę i bardzo szybko został doceniony przez trenera. Stał się jednym z podstawowych zawodników Borussii, a żaden fan nie potrafił sobie wyobrazić meczu, w którym nie zagra ten jakże utalentowany i przystojny piłkarz. "Lewy", jak został ochrzczony i w tym kraju, czuł się niezwykle dobrze. Tęsknił za rodziną i Anią, ale czuł w głębi duszy, że przestaje mu to przeszkadzać. Wręcz przeciwnie, coraz częściej z tego korzystał. Każdy wieczór spędzał w towarzystwie swoich nowych fanek, a od czasu do czasu zdarzało się, że któraś spędza noc pod jego dachem. Starał się to ukrywać jak tylko długo się dało, jednak młoda Lewandowska szybko przyłapała brata na gorącym uczynku. Oczywiście skończyło się to niewyobrażalną kłótnią, jednak postanowili pójść na kompromis: przestali wtrącać się w swoje życie. Niestety przez ten fakt ich stosunki bardzo się pogorszyły. Roksana i Robert nie byli już najlepszymi przyjaciółmi jak kiedyś. Ostatnimi czasy praktycznie w ogóle ze sobą nie rozmawiali.
- Halo? - zaspanym głosem odebrała telefon brunetka.
- Roksana? - zdziwił się piłkarz. Spodziewał się raczej męskiego głosu.
- No a kto?
- Nie wiem, może Wojtek, do którego dzwonię? - Lewandowski spojrzał szybko na wyświetlacz telefonu, by upewnić się, że wybrał prawidłowy numer.
- Wojtas jest pod prysznicem. Myślałam, że to mój telefon dzwoni. Coś mu przekazać? - zapytała Roksana.
- Niech później do mnie zadzwoni.
- Ok. Coś jeszcze?
- Nie. Pa!
- Pa! - rzuciła telefonem na ziemię i przykryła głowę poduszką.
Miała niesamowitego kaca. Wczoraj drużyna jej ukochanego wygrała mecz, który zapewnił im wyjście z jakiejś tam grupy. Nie bardzo rozumiała te wszystkie rozgrywki... W każdym razie znów byli górą, więc postanowili uczcić swoje zwycięstwo. Lewandowska nie była przyzwyczajona do angielskich szaleństw, a w dodatku była to jej pierwsza impreza w tym gronie. Rzadko mogła być w Londynie. Rzadko też chciała tu być. Klimat, ludzie i ten deszcz... ten cholerny deszcz jakoś nie potrafiły jej do siebie przekonać. Wojtek wielokrotnie namawiał ją, by się do niego wprowadziła. Tu również miała wiele perspektyw. Mogła nawet wrócić do "nauki" tańca. Jednak każda próba bramkarza kończyła się niepowodzeniem. W końcu przestał ją nękać. Wiedział, że jeśli sama dojrzeje do tej decyzji, powie mu o tym. Nie chciał na nią naciskać. Chciał, by żyła też własnym życiem. Bolała go tylko jedna rzecz. Roksana nigdy nie kibicowała jego drużynie. Bardzo rzadko udawało mu się ją namówić, by przyleciała na mecz. Zawsze tłumaczyła się, że nie ma czasu, że to daleko, że mu kibicuje z całego serca i będzie oglądać wszystko w telewizji. Bolało go to, bo nie opuściła żadnej z rozgrywek Borussii. Kiedyś to rozumiał, bo przecież dopingowała brata, ale kiedy ich stosunki się pogorszyły, a jego dziewczyna zaczęła paradować w koszulce z napisem "Götze" był niesamowicie zawiedziony.
Szczęsny wyszedł z łazienki owinięty w pasie tylko ręcznikiem. Spojrzał na ukochaną i mimowolnie zaczął się niej śmiać. Leżała na brzuchu w koszulce z jego nazwiskiem do pasa przykryta kołdrą. Na głowie miała zarzuconą ogromną poduszkę i zajmowała mniej więcej 3/4 łóżka. Zdecydowanie nie służyły jej angielskie zwyczaje. Cieszył się jednak, że w końcu udało mu się ją namówić na przyjazd. Podszedł bliżej, usiadł na łóżku i pogłaskał ją lekko po plecach.
- Robert dzwonił. - odparła spod poduchy.
- Co mówił?
- Że masz do niego zadzwonić.
- Ok, zrobię to później. A teraz co powiesz na pyszne śniadanko? - uśmiechnął się i czekał na jej reakcję.
- Nie. - opowiedziała po chwili, wyłaniając się z czeluści łóżka. Każdy włos miała w inną stronę, makijaż spłynął jej pod oczy, a wyraz jej twarzy mówił "bez kija nie podchodź". Wojtek zaczął się śmiać.
- Kocham cię! - pociągnął ją w swoją stronę i położył się na plecach.
- Taką wiedźmę? - zapytała kładąc się na jego nagim torsie.
- Taką najbardziej. - ucałował ją w czubek głowy i mocno do siebie przytulił.
- Wojtuś przepraszam.
- Za co? - zdziwił się.
- Że jestem tak kijową dziewczyną. Powinieneś mieć ten widok na co dzień. A ja wolę sobie mieszkać w Dortmundzie.
- Chyba jednak "dokładnie ten widok" cieszę się, że widuję tak rzadko. Jesteś straszna jak jesteś skacowana. - zaczęli się oboje śmiać po tym jak bramkarz dostał mocnego kuksańca w brzuch.
- Wiesz o czym mówię.
- Wiem, ale to twoja decyzja. Jeśli tam czujesz się lepiej, nie mogę cię zmusić do życia w Londynie.
- Kocham cię Wojtek.
- Wystarczy tych czułości. - podniósł się, wziął ukochaną na ręce i podążał z nią w kierunku łazienki.
- Gdzie ty mnie niesiesz? - krzyczała śmiejąc się.
- Do wanny.
- Przecież już brałeś prysznic.
- Ale sam? To się nie liczy. - postawił ją w wannie, odkręcił kurki i wsunął ręce pod jej koszulkę. - Pani pozwoli, że pomogę. - zdjął z niej te części garderoby, które miała na sobie.
- Panu też chętnie pomogę, choć wiele się nie natrudzę - odpowiedziała sięgając ręką do jego ręcznika, który po sekundzie wylądował na ziemi.
Stali razem w wielkiej wannie, a woda napełniała ją coraz wyżej i wyżej. Zakochani zatopili w sobie wargi i powoli zaczęli opadać. Roksana ułożyła się delikatnie na plecach, a Wojtek całował każdy wystający z wody skrawek jej ciała. Piłkarz spojrzał na nią namiętnie, by po chwili znów całować ją bez opamiętania. Dziewczyna zaczęła cichutko pojękiwać, gdy w okolicach podbrzusza poczuła dłoń ukochanego, która schodziła niżej i coraz głębiej się w niej zanurzała. Oddając się tej rozkoszy błądziła dłonią w poszukiwaniu tej części ciała swojego chłopaka, której może dać taką samą przyjemność. Kiedy w końcu napotkała twardą męskość, objęła go czule dłonią i w rytm ruchów Szczęsnego poruszała nią w górę i w dół. W łazience słychać było tylko szum wody, przerywany od czasu do czasu westchnieniem zadowolenia. Po chwili chłopak zakręcił wodę i wygodnie się położył. Lewandowska usiadła na nim i opadając w górę i w dół najpierw powoli, później coraz szybciej i rytmiczniej doprowadzała ich oboje do szczytu ekstazy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam Moje Drogie!
Wstawiam koljny rozdział , chociaż komentarze nie dobiły do 7. Muszę się widocznie zadowolić 5... ale i tak z każde z osobna się cieszę ;)
Zostawiam Was z zakochańcami ;) mam nadzieję, że ten przejsciowy rozdział się podobał ;)
Pozdrawiam,
Ruda ;)
Interesujący rozdział :) Ach Ci zakochani :)
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie co zrobi Ania gdy się dowie o tych licznych zdradach Roberta. Szkoda mi też tych relacji między Lewym a Roksaną. Może jeszcze kiedyś wrócą na właściwe tory :)
Pozdrawiam
Ja czekam na wieści, co u Julii:) ale bardzo mi się podoba, że Szczęsny i Roksana są ze sobą szczęśliwi-widać, kompromisy są niezbędne, by budować silny związek:)
OdpowiedzUsuńA ja czekam az jednak Marco zamiesza :)
OdpowiedzUsuń