31 sierpnia 2013

4. Właśnie to mnie w tobie tak strasznie wkurza!

     Roksana stała wtulona w Wojtka na tarasie. Miała serdecznie dość nadopiekuńczości swojego brata. Kochała go, ale była już na tyle dorosła, że mogła podejmować własne decyzje. Poza tym Szczęsny był jej przyjacielem. To, że pozwalała mu na takie a nie inne zachowanie, nie znaczyło, że od razu wskoczy mu do łóżka. Ona traktowała taniec trochę inaczej niż przeciętni ludzie. Zajmowała się tym odkąd pamiętała. Taniec był eksplozją zmysłów. Tu były dozwolone wszystkie chwyty. Przecież bliskość dwojga ludzi była tu podstawą.
     - Roxi, wiem, że nie przywiązujesz do tego takiej wagi jak twój brat. - Wojtek pogłaskał ją po głowie. - Porozmawiam z nim, co?
     - Na prawdę? - po jej policzku spłynęła łza. Była już na skraju załamania nerwowego. Szczęsny uśmiechnął się szeroko i pokiwał głową. - Dziękuję! - krzyknęła uradowana i dała mu buziaka w policzek.
     Oślepił ich błysk flesza. Oboje obejrzeli się dookoła siebie, ale nie spostrzegli na tarasie nikogo. Od dłuższego czasu stali tam sami. Wojtek wyjrzał jeszcze przez balkon, ale tam też nikogo nie było. Poza tym nie usłyszeli też żadnych kroków. Z mieszkania Szczęsnego dochodziła ich tylko głośna muzyka i rozmowy kolegów. Oboje wzruszyli ramionami i uznali, że musiało się im coś przewidzieć.
     Chłopak udał się do środka w poszukiwaniu swojego przyjaciela. Chciał z nim szczerze porozmawiać. Sam bił się z myślami od dłuższego czasu czy przyznać się Robertowi, że czuje coś więcej do jego siostry, czy nie. Z drugiej strony nie wiedział czy tak w ogóle jest. Myślał o niej bez przerwy. Cieszył się za każdym razem jak głupi, kiedy się widywali. Każda wiadomość od niej wywoływała uśmiech na jego twarzy. Siedząc w Anglii, praktycznie cały czas za nią tęsknił. Łapał się nawet na tym, że kiedy sypiał z Sandrą, myślami uciekał do Roksany. Bał się jednak, że przyznając się do swoich uczuć, straci po pierwsze image playboya, a po drugie przyjaźń dziewczyny. Pomimo tego, że był teraz w związku, nie czuł się przywiązany do nikogo. Nadal był, jak to powtarzał, wolnym strzelcem. W głębi serca czuł jednak, że dla Roksany mógłby się zmienić.
     Po chwili zamyślenia nad tym, co w ogóle powie Lewandowskiemu, znalazł go siedzącego z Julią w kuchni. Oboje śmiali się wniebogłosy. Widać było, że złapali wspólny język, a w ich żyłach znajdowała się nie tylko krew. Dziewczyna siedziała na stole, a Robert stał na przeciwko niej. Jedną ręką opierał się o krawędź stołu tuż przy jej nodze, drugą głaskał ją właśnie po policzku. Wpatrywali się sobie głęboko w oczy. Nawet nie zauważyli, że Wojtek wszedł do kuchni.
     - Nie przeszkadzam? - odezwał się w końcu.
     - Nie! - Lewy natychmiast odsunął się od dziewczyny. - Co jest przyjacielu? - zarzucił mu rękę na ramię.
     - Robert, chciałem z tobą porozmawiać, ale... - zawahał się. - chyba nie jesteś w najlepszym stanie.
     - Nie przesadzaj! Jestem prawie trzeźwy! - i razem z Julią wybuchnęli śmiechem.
     - Ja poszukam Roksany. - odezwała się dziewczyna. - A wy sobie porozmawiajcie! - zeskoczyła ze stołu i udała się na taras.
     - Co to było? - zdziwił się Szczęsny.
     - Ale o czym ty mówisz? - lekko pijanym akcentem zaciągał Robert.
     - Yyy... z Julką?
     - A nic! Pocieszałem ją! - szybko zmienił temat. - O czym chciałeś porozmawiać?
     - To chyba jednak nie jest najlepszy moment. - Wojtek odwrócił się i wyszedł, zostawiając przyjaciela samego.
     Roksana porozmawiała chwilę z przyjaciółką na tarasie. Julia nie przyznała się, że praktycznie cały wieczór spędza z Robertem. Zawsze się go wstydziła, bo wiedziała, że jest 'celebrytą'. Po dzisiejszej imprezie zdała sobie jednak sprawę z tego, że jest to całkiem normalny chłopak, z którym bardzo dobrze się jej rozmawia. Po chwili stwierdziła, że jest jej zimno i wraca do środka. Roksana odpaliła kolejnego papierosa. Wiedziała, że może jej to kiedyś zaszkodzić, ale palenie ją odprężało.
     - Rzuć to w cholerę! - usłyszała za sobą czyjś głos.
     - Bo? - rzuciła od niechcenia.
     - Bo to szkodzi. - powiedział Błaszczykowski opierając się o barierkę balkonu obok niej.
     - Na coś trzeba umrzeć. - wzruszyła ramionami.
     - Chyba jesteś jeszcze za młoda, żeby to zrozumieć. - stanął za nią przysuwając ją do barierki.
     - No znalazł się staruszek. - odwróciła się w jego ramionach. - Kubuś to, że jesteś te kilka lat ode mnie starszy, nie znaczy, że musisz mnie wychowywać. Mój braciszek i tak już mi nieźle daje w kość!
     - Wiem. - odgarnął jej włosy do tyłu. - Ale odstraszasz tym wielu facetów. - przybliżył się do niej.
     - Tak? - zaczęła się śmiać. - Ciekawe kogo?
     - Na przykład - szepnął jej do ucha. - mnie. - pocałował ją na koniec w szyje i wrócił do środka.
     Stała przez chwilę jak wryta. Nie wiedziała, co się właśnie stało. Czy Błaszczykowski, ten Błaszczykowski, właśnie dał jej do zrozumienia, że na nią leci? Nie mógł! Ma żonę! Nie może sobie tak po prostu podrywać dziewczyn! Po chwili namysłu stwierdziła jednak, że ona przecież jest wolna i nie musi się kontrolować. To on powinien. A jeśli daje jej zielone światło, dlaczego ma z tego nie skorzystać? Obiecała sobie przecież, że czas najwyższy żyć chwilą. Poza tym Robert tak zepsuł jej humor, że jakoś musiała go sobie poprawić. Nie mogła odpuścić takiej okazji. Po rozstaniu z Darkiem to był pierwszy facet, który w jakikolwiek sposób próbował okazać jej swoje zainteresowanie. W dodatku nie byle jaki facet. Wyrzuciła więc papieros gdzieś w trawę i wróciła do środka. Ogarnęła wzrokiem salon, ale nigdzie nie zauważyła swojego adoratora. Postanowiła udać się do łazienki. Kiedy z niej wychodziła przed drzwiami stał Kuba. Podszedł do niej i rękami oparł się o framugę. Ich twarze dzieli milimetry. Uśmiechnął się do niej.
     - Szukałaś mnie. - bardziej stwierdził niż zapytał.
     - Wydaje ci się. - nawet się nie cofnęła.
     - Oj nie kochanie, jestem tego pewien. - położył ręce na jej biodrach.
     - Właśnie to mnie w tobie tak strasznie wkurza! - uśmiechnęła się i zarzuciła mu ręce na szyję.
     - Co takiego, piękna? - weszli razem do łazienki i zamknęli drzwi.
     - Że jesteś za bardzo pewny siebie. - ich wargi już prawie się stykały, a on włożył ręce pod jej bluzkę.
     - Większość to pochwala. - uśmiechnął się jeszcze szerzej i złożył na jej ustach namiętny pocałunek.
     - Chyba jednak należę do tej większości. - odwzajemniła jego pocałunek ze zdwojoną siłą.
     Kuba zdjął jej bluzkę i posadził na pralce. Roksana długo nie pozostawała mu dłużna i też zatopiła swoje dłonie pod jego koszulką, by po chwili ją zdjąć. Serce biło jej jak oszalałe. Zawsze uważała, że Kuba jest przystojny. W jakiś dziwny sposób ją pociągał. Nie mogła uwierzyć, że jest z nim sam na sam w tak intymnej sytuacji. Całowali się namiętnie przez dłuższą chwilę. Dłonie Błaszczykowskiego wędrowały od jej ramion, przez plecy aż do nóg. Nie potrafili się od siebie odkleić. Pocałunkom nie było końca. Roksana przeczesała rękami jego grzywkę. Spojrzeli sobie w oczy.
     - Chcesz tego? - wyszeptał, a ona objęła go w pasie nogami i przyciągnęła do siebie.
     - Tak. - złożyła na jego ustach kolejny namiętny pocałunek.
     Jej ręce powędrowały do paska chłopaka. Zdjęła do szybkim i energicznym ruchem. On szybko odwdzięczył się dziewczynie i po chwili oboje nie mieli na sobie już nic. Zapomnieli o całym świecie, o tym gdzie są, o tym kim są. Liczyła się tylko ta chwila przyjemności.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
 Drogie Czytelniczki!
Zostawiam Wam do oceny 4. rozdział :) Mam nadzieję, że wielbicielki Kuby nie będą na mnie złe, że tym razem on gra czarny charakter ;) Jakoś tak nie chciałam, żeby znów wszystko było cukierkowo słodkie :)
Liczę na Wasze szczere opinie i w miarę możliwości rozpromowywanie mojego opowiadania :)
Pozdrawiam,
Ruda! :)

6 komentarzy:

  1. GENIALNE!!! Według mnie Roksana bardziej pasuje do Kuby, niż do Szczęsnego. To co z tego, że Błaszczu ma żonę - zawsze można wziąć rozwód ;D
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Fantastyczne, chcę więcej, i więcej. Robert i Julka, ;D / L.L

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie! Oj Kubuś bo sobie biedy napykasz. Czekam na kolejny rozdział i zapraszam na nowy do siebie: wygraliciktorzyniezwatpili.blogspot.com ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest po prostu genialne, kocham to opowiadanie :D Kubuś jako czarny charakter, jestem na TAK ! I taki czuły Wojtuś, mrr :D Scena końcowa, mistrzostwo świata, kunszt sam w sobie <3 Czekam na więcej, dodawaj szybko nowy rozdział :D Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Super :)) Uwielbiaaam
    Zapraszam do siebie ;))

    OdpowiedzUsuń
  6. No tego się nie spodziewałam! Myślałam, że się prześpi z Wojtkiem, ale z Kubą!? :D Potrafisz zaskakiwać :3 Oczywiście, że nie przeszkadza nam, że z Błaszczykowskiego zrobiłaś "czarny charakter" :D
    A Lewy coś kręci z Julką, ha? ;D Fajnie, moim zdaniem do siebie pasują ;) I może Robert w końcu wyluzuje? Rozumiem, że się martwi, ale jego siostra jest dorosła, no ;DDD
    Pozdrawiam ;***

    OdpowiedzUsuń