18 września 2014

22. Boże! Dziewczyno wyjdź za mnie!

     - Bo cię nowy rok zastanie!! - krzyczał z dołu lekko już zdenerwowany czekaniem Robert.
     - Już idę! - odpowiedziała Roksana zakładając jeszcze w pośpiechu na szyję swój ulubiony wisiorek od Wojtka.
     - Jedziemy! - uradowany Lewandowski odpalił silnik swojego samochodu i ruszyli.
     Dzisiejszą sylwestrową imprezę postanowili świętować w domu Mario. Każdy ubrał się raczej w wygodne stroje, ponieważ ustalili, że nie będą przesadzać z elegancją. Julia, która siedziała na tylnym siedzeniu, poprawiała właśnie swoją zieloną tunikę. Wyglądała uroczo. Włosy miała splecione we francuski warkocz, który delikatnie opadał na jej prawe ramie. Przyjaciółka umalowała ją bardzo sylwestrowo, ale bez przesady. Sama zrobiła sobie identyczny makijaż, jednak w innych barwach. Dziś postawiła na turkus.
     Po dokładnie 15 minutach jazdy cała trójka stała już pod domem Goetzego. Zapukali, a drzwi otworzyły się natychmiast i powitał ich sam gospodarz z szerokim uśmiechem na twarzy. Ucałował Roksanę w policzek, Julię w usta, a Robertowi podał rękę na powitanie.
     - Wchodźcie! - zaprosił ich gestem do środka, skąd dochodziły już śmiechy innych gości.
     - Jak tu ślicznie, Mario. - powiedziała od razu Roksana zachwycona wystrojem salonu młodego piłkarza. - Tak nowocześnie! Musisz mi dać namiary twojego dekoratora wnętrz. - dodała siadając na kanapie koło brata.
     - Mój numer już masz. - puścił jej oko.
     - Co?! - zdziwiła się. - Sam to urządziłeś? Nie wierzę!
     - Sam. - powiedział dumny z siebie. Usiadł na oparciu fotela obok swojej ukochanej.
     - Wow! No Mario szacun, powiem ci!
     - Chyba się minąłeś z powołaniem. - zaśmiał się Robert.
     - Nie słuchaj go kochanie, jesteś jeszcze lepszym piłkarzem niż dekoratorem. - Julia ucałowała swojego chłopaka w policzek, a Robert poczuł dziwne ukłucie w okolicy żołądka.
     - Otworzę! - krzyknął Goetze słysząc dzwonek do drzwi. Udał się w stronę przedpokoju, a reszta pogrążyła się w rozmowie. - No nareszcie stary! - przywitał przyjaciela i zaprowadził go do reszty towarzystwa.
     - Hej! - nowo przybyły mężczyzna wymieniał uściski z każdym, jakby ich znał od lat. Roksana przyglądała mu się bardzo uważnie, wydał się jej jakoś dziwnie znajomy.
     - Chodź, pokażę ci kogoś. - podszedł z nim do kanapy i zaczął po kolei wszystkich przedstawiać - To jest moja Julia, Robert i Ro...
     - Roksana. - dokończył na niego Marco.
     - Wy się znacie? - Mario i Roksana zapytali jednocześnie.
     - Wpadliśmy na siebie kilka razy. - wyjaśnił Reus przyjacielowi, a do dziewczyny puścił oczko i powiedział: - Z Mario znamy się natomiast od dawien dawna. - poklepał go po plecach.
     - Jestem trochę zagubiony. - przyznał Robert przyglądając się tej dość dziwnej sytuacji. Skąd do cholery jego siostra znała Marco Reusa?!
     - Nie dziwię się stary, ja też. - zaśmiał się Goeze, a Lewandowska i znajomy jej piłkarz powoli zaczęli im wszystko wyjaśniać.
     Wieczór mijał każdemu z osobna i wszystkim razem niesamowicie przyjemnie i niestety szybko. Około godziny 23:45 impreza przeniosła się pod stadion Borussii, gdzie w tym roku obchodzono Sylwestra. Kiedy zaczęło się odliczanie do Nowego Roku, goście trzymali w dłoniach kieliszki, a nieliczni z zapartym tchem czekali na coroczne 3... 2... 1..., by otworzyć z hukiem szampana. W końcu na zegarach wybiła punkt dwunasta. Alkohol polał się strumieniami. Niebo rozjaśniły tysiące różnokolorowych fajerwerków. Po chwili w powietrzu zaczęły unosić się odgłosy składanych życzeń. Mario i Julia wpadli sobie w ramiona i przez dłyższy czas nie potrafili się od siebie oderwać. Rodzeństwo Lewandowskich też rzuciło się sobie w ramiona i życzyło wszystkiego, co najlepsze. W tej sekundzie na całym świecie każdy zapominał o troskach i z nadzieją czekał na to, co przyniesie nadchodzący rok.
     Idąc znów w kierunku mieszkania Goetzego, Marco rozmyślał idąc sam zupełnie z samego tyłu. Od każdego z kolegów usłyszał jedno i to samo życzenie. Kiedy jego najlepszy przyjaciel zwolnił i podszedł do niego, nie miał zbyt szczęśliwej miny. Dobrze wiedział, że pozostali mają rację. Bał się jednak usłyszeć to samo od Mario.
     - Stary! - poklepał go po ramieniu. - Życzę ci... - zastanowił się chwilę. - byś w końcu znalazł w życiu to, na co zasługujesz.
     - Oj nie wiedziałem, że aż tak źle mi życzysz! - zaśmiał się Reus. - Bałem się, że powiesz coś innego. - posmutniał nagle.
     - Że się zmienisz, przestaniesz traktować dziewczyny jak przedmioty i w końcu się ustatkujesz?
     - Mario, wiem, że jestem chujem. Strasznym. I nie umiem tego zmienić.
     - Albo nie chcesz.
     - Chcę.
     - Więc zmienisz. - Goetze przyśpieszył kroku i dołączył do Julii pozostawiając przyjaciela z jego własnymi myślami.
     Po dokładnie 13 minutch marszu wesoła gromadka młodych ludzi w stanie lekko wskazyjącym dotarła do domu piłkarza. Większość gości wróciła już do swoich domów, więc w salonie nieco się przeludniło. Mario usiadł z Julią na kanapie i nie szczędzili sobie czułości, a Robert z skwaszoną miną zaraz na przeciwko nich. Kuba, Łukasz i Mats postanowili zagrać w bilarda, a ich wybranki serca zawzięcie o czymś dyskutowały. Roksana poszła do kuchni, by wziąc dla siebie czystą szklankę na sok i przy drzwiach natknęła się na dość smutnego Marco.
     - Teraz to ja mogę powiedzieć, że innego sobie ciebie wyobrażałam. - zaśmiała się zachęcająco.
     - Wybacz. Nie chcę psuć nikomu nastroju, chyba powinienem pójść do domu.
     - Marco, daj spokój. Co się stało? - dziewczyna podeszła i uniosła delikatym gestem jego głowę do góry. Ku jej zdziwieniu te zawsze uśmiechnęte oczy napełnione były łzami. - Płaczesz? - przykucnęła.
     - Eh... - westchnął tylko i szybkim ruchem otarł łzy. - Długa historia.
     - Mamy dużo czasu. - starała się uśmiechem dodać mu otuchy.
     Nagle piłkarz wstał, złapał Lewandowską za nadgarstek i pociągnął za sobą. Znał dom przyjaciela na pamięć i wiedział, że drugie drzwi w kuchni wyprowadzą ich prosto na schody, a tam już tylko ułamek sekundy dzielił ich, by niepostrzerzenie wbiec na górę. Otworzył szybko pierwsze drzwi na prawo i weszli do środka. Stali na środku zwyczajnie urządzonego pokoju gościnnego z podwójnym łóżkiem. Reus podszedł do zszokowanej dziewczymy i objął ją w pasie. Ta odruchowo zarzuciła mu ręce na szyje i mocno do siebie przytuliła. Jego cudowne perfumy znów ją zaczarowały. Po chwili poczuła jego oddech na swoim obojczyku. Musiała się powstrzymać. Nie mogła tego zrobić Wojtkowi. Przecież go kocha. Nie teraz, kiedy nareszcie to wszystko zaczyna się układać.
      - Podobasz mi się. - jego szept doprowadzał ją do szału. - A wiesz co robię z dziewczynami, które mi się podobają? - bała się tej odpowiedzi. Powoli zaczęła przeczuwać jak to się może skończyć. - Zaciągam je do łóżka... - zaczął beznamiętnie nie czekając na jej odpowiedź. - Raz... później kolejny... i kolejny. Później zwyczajnie się nimi bawię, a kiedy zaczynam się nudzić, po prostu rzucam nimi w kąt jak zepsutymi zabawkami. - spojrzał w jej oczy. Nie potrafił z nich nic wyczytać. - Nie dbam o ich uczucia, nie zależy mi na nich. Każdy kto mnie zna, nie chce mieć ze mną nic wspólnego. Każdy uważa, że jestem gnojem. - wyrwał się z jej uścisku i odwrócił plecami.
     - Ale dobrze ci z tym. - wtuliła się delikatnie w jego plecy. - Nie dbaj o to, co mówią inni. - dobrze go rozumiała. Nią też wszyscy rządzili na około. - Żyj własnym życiem. Młody jesteś. - mówiąc to zrozumiała, że Reus działa na nią fizycznie jak narkotyk. Strasznie się jej podobał. Ale dokładnie w tej samej sekundzie zrozumiała też, że nigdy nie zdradzi Szczęsnego, bo najzwyczajniej w świecie go kocha.
     - Co? - zdziwił się i natychmiast odwrócił w jej stronę. - Nie potępiasz mnie? - usiadł zdezorientowany na łóżko.
     - A dlaczego miałabym? - wzruszyła ramionami. - Nie pochwalam, ale też nie potępiam. - usiadła obok niego.
     - Boże! Dziewczyno wyjdź za mnie! - w końcu lekko się uśmiechnął.
     - Cóż za propozycja! - oboje wybuchnęli śmiechem. - A tak serio Marco, - dodała kiedy już się uspokoili. - sam musisz zrozumieć, że to, co robisz ze swoim życiem nie ma zbyt wielkiej przyszłości.
     - Chcę się zmienić, ale nie umiem.
     - Dopiero jak przestaniesz chcieć, a zaczniesz działać to wszystko samo się potoczy. Może po prostu potrzebujesz jakiegoś bodźca lub musisz jeszcze zwyczajnie poczekać na tę jedyną.
     - Miłości nie ma.
     - Jest. Wierz mi. - spojrzała mu głęboko w oczy i dała czułego buziaka w czoło. - Choć nie mówię, że w trakcie jej poszukiwań seks bez zobowiązań jest zły. - uśmiechnęła się na samo wspomnienie umięśnionego brzucha Błaszczykowskiego.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam Was Kochane!
Zostawiam Was z kolejnym rozdziałem, chyba nieco dłuższym niż zwykle ;) I wiem, że mogę Wam obiecać, że kolejny rozdział pojawi się dość szybko, bo jego większość część mam już napisaną :)
Cieszę się z każdego Waszego komentarza i będę bardzo wdzięczna za kolejne ;) To co? 7 komentarzy = kolejny rozdział? ;)
Pozdrawiam,
Ruda!

5 komentarzy:

  1. No to ja niecierpliwie czekam na następny! :D Myślałam, że między nią a Marco do czegoś dojdzie.. Naprawdę! A tu nic. I bardzo dobrze, bo nie wybaczyłabym jej chyba zdrady Wojtusia! :D Rozdział ogólnie cudowny, jak zawsze. :)
    Czekam na next ♥
    Pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. No i alleluja! Robert musi spróbować zakazanego owocu, on potrzebuje Julii! A Reus niech znajdzie laskę z zupełnie innego świata, która z futbolem i błyskiem fleszy nie ma nic wspólnego :D Wtedy w końcu się ustatkuje :P No, ja tak właśnie to widzę :)
    A po Roksanie już widać pozytywne zmiany, jej nie potrzeba lepszego faceta, bo ma najlepszego pod słońcem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mi się spodobał ten rozdział. Myślałam,że między Marco i Roksaną do czegoś dojdzie, trochę żałuje, że jednak nie, ale mimo tego rozdział był świetny :) Oby więcej takich ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzis znalazłam twoje opowiadanie i pochlonelam je w całości :) jest tak fajnie wywarzone, bohaterowie są dobrze zbudowani i ogólnie bardzo przyjemnie się czyta twoją historię. Roxi i Wojtek są razem cudowni. I mam nadzieje, ze Marco nie zamiesza w ich związku.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział. Bardzo wciągający, nie mogłam się oderwać od czytania :) Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń